środa, 7 maja 2014

Słowacja - Stara Lubownia

Jak Słowacja to tylko zamki. Podobają mi się wszystkie, bez wyjątku! Podoba mi się, że są zadbane i tak dobrze wyposażone. Samo państwo nie robi na mnie dużego wrażenia. Od strony Piwnicznej wyglądało tragicznie. Tabuny Cyganów plątających się niemalże pod kołami naszego samochodu, wprowadzały nas w zdumienie. Byli niemalże wszędzie. Na wysypisku śmieci, w lesie podczas kradzieży drzewa, pod zwiedzanym przez nas zamkiem. To naprawdę odstrasza...
A sam zamek... Śliczny! Robi wrażenie. Należy pamiętać, że nie przyjmują w kasie złotówek (mimo, że to stosunkowo niedaleko od granicy). Pieniądze można wymienić w restauracji u podnóża zamku, zresztą bardzo ją polecam. Pyszne jedzonko (choć słowackie potrawy wcale mi nie smakują) w przystępnej cenie.















                                                             wpis do księgi pamiątkowej

                                                     podziwiamy atrybuty królewskie


                                              skansen, który tego dnia był nieczynny

                                                             polecamy tę restaurację

  zupa czosnkowa
 
                                                                         knedliki

3 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o słowackie zamki, widziałam tylko ten w Bratysławie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna przygoda :) Bardzo lubię wszelkie zamki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zjadłabym zupę czosnkową, knedle zresztą też. A klimaty na zdjęciach do pozazdroszczenia:)

    OdpowiedzUsuń